Wracają po latach: niekompletne, przytłumione. Historie usłyszane w dzieciństwie. Wtedy wydawały się nieistotne, bezcelowe, czasem – oczywiste. Teraz, gdy chcemy je przywrócić, okazuje się, że nasza pamięć je zniekształciła bądź zatarła. Przygasły. A tych, którzy mogliby je odświeżyć, obok już nie ma.
Kościół, w którym chrzczona była moja babcia, pokazywała mi ona sama. Przejeżdżaliśmy wtedy przez Poznań. Miałem może jedenaście lat. W przestrzeni miasta orientowałem się średnio. Miejsce, które wskazała babcia, nie było mi jednak obce. Śródka – pamiętam rondo, przy nim niewielki, ceglany kościół pw. św. Jana Jerozolimskiego za Murami. Może to jednak było gdzie indziej?
Po latach próbowałem odszukać zapis o chrzcie. Okazało się jednak, że nie odbył się on w parafii św. Jana na Śródce. W księdze z 1926 r. i w następnych latach nazwisko babci się nie pojawiło. Teraz nie ma już jednak kto potwierdzić, że to był właśnie ten kościół. Nikt nie podpowie też, gdzie należałoby szukać.
W ubiegłym roku dotarłem do kartoteki ewidencyjnej rodziny mojej babci z czasów, gdy mieszkali oni w Poznaniu. Kilkakrotnie przeprowadzali się, pomieszkując krótko u swoich krewnych. W latach 20. ubiegłego wieku dłuższy czas przebywali w mieszkaniu u brata pradziadka przy ul. Królowej Jadwigi. Adres ten podlegał pod parafię Bożego Ciała. Liczyłem, że tu historia się rozwiąże, tymczasem w parafialnych księgach odnotowano wyłącznie chrzest babci siostry. Jej samej – nie.
W późniejszym czasie pradziadkowie z dziećmi dostali wojskowe mieszkanie służbowe na poznańskim Berdychowie, krótko zanim wyjechali z Wielkopolski do Modlina i następnie na Wołyń. Dzielnicę tę obsługiwała parafia katedralna. Trop znowu prowadził na Śródkę – w centralnym miejscu Rynku Śródeckiego stoi niewielki kościół pw. św. Małgorzaty. Jako filia poznańskiej katedry –przeznaczonej głównie dla większych uroczystości – służył on zwykłym mieszkańcom na co dzień w życiu parafialnym. Tu odbywały się chrzty, śluby i pogrzeby. Gdy to odkryłem, wydawało mi się, że rozwiązałem jednocześnie zagadkę mojej babci. Być może, gdy przejeżdżaliśmy wtedy przez Śródkę, pokazywała mi ona właśnie ten kościół? Oba – św. Małgorzaty i św. Jana – są położone blisko siebie, po dwóch różnych stronach ronda. Teraz trudno mi stwierdzić, jak było naprawdę. Wspomnienie zatarło się.
Sprawdziłem. W styczniu tego roku dostałem informację z Archiwum Archidiecezjalnego w Poznaniu, gdzie przechowywane są księgi chrztów parafii katedralnej i filialnego kościoła pw. św. Małgorzaty na Śródce. Chrztu mojej babci nie odnaleziono. Widocznie więc wtedy przed laty, gdy przejeżdżaliśmy przez miasto, to było jeszcze gdzieś indziej...
Poznań. Kościół pw. św. Małgorzaty na Śródce. Źródło: Wikipedia.