W jednej chwili dzisiaj wszystko stało się jasne. Daniel Witaszek, którego gałąź rozrysowałem w ubiegłym tygodniu, jest moim praprapradziadkiem!
Przedwczoraj pisałem o moich poszukiwaniach w księgach parafialnych z Pątnowa. Poszukiwaniach niezgodnych z zasadą retrogresji - co jest wynikiem kolejności przysłania mikrofilmów z Archiwum Państwowego w Łodzi, na którą nie miałem wpływu. Tymczasem spotkała mnie dzisiaj miła niespodzianka. Ślub moich prapradziadków, Antoniego Witaszka i Marii Jastrzębskiej, odbył się kilka lat wcześniej niż przypuszczałem, w związku z czym odnotowano go jeszcze w obecnie dostępnej mi księdze. Szybciej więc niż się spodziewałem, udało się powiązać moich przodków, znanych mi z imienia i nazwiska już wcześniej, z tymi, którzy od kilku dni pojawiali się w wykazach ksiąg parafii pątnowskiej.
Niestety wspomniany akt ślubu został sporządzony w latch 70. XIX w., czyli w języku rosyjskim. Na razie nie wszystkie dane udało mi się rozszyfrować, najważniejsze jednak - imiona i nazwiska nowożeńców oraz ich rodziców - są pewne. Dodatkowym utrudnieniem, poza cyrylicą, jest kilka błędów, które popełnił ksiądz błogosławiący małżeństwo Witaszków. W wykazie zaślubionych zupełnie przemieszano numery aktów. Kilkanaście minut zajęło mi odnalezienie właściwego wpisu. Praprababcia Maria Jastrzębska została z kolei Antoniną Jastrzębską. Po chwili dopiero odczytałem niewyraźny dopisek na marginesie: Mapиaннa.