Nigdy
do końca nie zbliżymy się do przeszłej rzeczywistości. Oddzielać nas będą od
niej zawsze nasze uczucia. Każda usłyszana relacja zmienia historię. Te same
wydarzenia widzimy różnie, opowiadając zaś o nich, nadajemy im wciąż nowy
wydźwięk, nowe znaczenie. W ten sposób obraz staje się wielowymiarowy,
pełniejszy. Ma więcej odcieni – tyle, ile narratorów. Jego wartość natomiast
wzrasta, gdy narratorzy są jednocześnie aktorami – uczestnikami wydarzeń, o
których mówią.
Wołyń.
Tu swoje lata dorastania spędziła moja babcia, nieżyjąca już od kilku lat. Jej
wspomnienia z tamtego okresu, zapiski, zdjęcia i dokumenty, które się zachowały,
składają się jak kalki – jedna na drugiej tworzą spójny obrazek. Co prawda
wciąż niedokończony. Dzięki kwerendzie prowadzonej przez Instytut Pamięci
Narodowej dotarłem w zeszłym tygodniu do nieznanych mi dotąd materiałów, które rozwinęły
kilka wątków historii rodziny na kresach wschodnich. Wśród nich znalazł się życiorys
spisany przez mojego pradziadka, babci ojca. Wielogłosowość relacji zbliża do
rzeczywistości.
Niestety
babcia nigdy nie opowiedziała nam w pełni swojej historii z Wołynia. Jej wspomnienia
były raczej wtrącane gdzieś mimochodem. Wtedy jednak, gdy je słyszałem, było mi
je, jako kilkuletniemu dziecku, trudno zrozumieć w całości. Z jednej strony piękne
opowieści o współistnieniu i bogactwie różnych narodowości, kultur i religii. O
przyjaźniach między Polakami, Ukraińcami i Żydami. Z drugiej – wspominania trudne,
związane z doświadczeniami wojny, które
bolały jeszcze długo po jej zakończeniu.
Ludobójstwa, pogromy. W licznych nagłych „przeprowadzkach” – wręcz ucieczkach z jednego miejsca na drugie – o których wspominała babcia, dopiero teraz potrafię zobaczyć oddźwięk masowych czystek etnicznych, zbrodni na Polakach, których dokonywano często przy współudziale miejscowej ludności ukraińskiej. Nierzadko dotychczasowi przyjaciele stawali się wrogami, walcząc przeciwko sobie. Obrona własnej ojczyzny jest zrozumiała. Ale trudno o akceptację bestialskich zachowań, wynikających wyłącznie z nacjonalistycznych pobudek. W kościele w Kisielinie, w którym oddziały Ukraińskiej Armii Powstańczej dokonały w 1943 r. mordu na 90 Polakach, moja babcia przystąpiła do pierwszej komunii. Bolesna zadra w jej pamięci wobec Ukraińców pozostała na zawsze. Trudno oceniać to komuś, kto sam takiej tragedii nie doświadczył.
Losy wojenne moich przodków na Wołyniu, podobnie jak wielu innych rodzin, do łatwych nie należały. Zarówno brat babci, jak i ojciec – o czym dowidziałem się z odnalezionego życiorysu – walczyli w oddziałach partyzanckich. Systematycznie przeprowadzano rewizje w ich mieszkaniu. W marcu 1944 r. pradziadek został zmobilizowany do Armii Polskiej. W 1945 r. został aresztowany za "wrogą agitację" i skazany na 10 lat więzienia (jego historię opisywałem wcześniej). Strach o najbliższych towarzyszył mojej babci codziennie.
Ludobójstwa, pogromy. W licznych nagłych „przeprowadzkach” – wręcz ucieczkach z jednego miejsca na drugie – o których wspominała babcia, dopiero teraz potrafię zobaczyć oddźwięk masowych czystek etnicznych, zbrodni na Polakach, których dokonywano często przy współudziale miejscowej ludności ukraińskiej. Nierzadko dotychczasowi przyjaciele stawali się wrogami, walcząc przeciwko sobie. Obrona własnej ojczyzny jest zrozumiała. Ale trudno o akceptację bestialskich zachowań, wynikających wyłącznie z nacjonalistycznych pobudek. W kościele w Kisielinie, w którym oddziały Ukraińskiej Armii Powstańczej dokonały w 1943 r. mordu na 90 Polakach, moja babcia przystąpiła do pierwszej komunii. Bolesna zadra w jej pamięci wobec Ukraińców pozostała na zawsze. Trudno oceniać to komuś, kto sam takiej tragedii nie doświadczył.
Ruiny kościoła w Kisielinie, gdzie w 1943 r. doszło do zbrodni na ludności polskiej z rąk UPA.
Pod koniec lat 30. moja babcia przystąpiła tu do pierwszej komunii świętej.
Internet: http://pl.wikipedia.org/wiki/Zbrodnia_w_Kisielinie.
Pod koniec lat 30. moja babcia przystąpiła tu do pierwszej komunii świętej.
Internet: http://pl.wikipedia.org/wiki/Zbrodnia_w_Kisielinie.
Losy wojenne moich przodków na Wołyniu, podobnie jak wielu innych rodzin, do łatwych nie należały. Zarówno brat babci, jak i ojciec – o czym dowidziałem się z odnalezionego życiorysu – walczyli w oddziałach partyzanckich. Systematycznie przeprowadzano rewizje w ich mieszkaniu. W marcu 1944 r. pradziadek został zmobilizowany do Armii Polskiej. W 1945 r. został aresztowany za "wrogą agitację" i skazany na 10 lat więzienia (jego historię opisywałem wcześniej). Strach o najbliższych towarzyszył mojej babci codziennie.
Kisielin,
Torczyn, Łuck, Pańska Dolina, Adamówka, Zabara. Obok – nazwiska właścicieli
mieszkań, dokładne adresy. Przy niektórych osobach – krótki opis, charakterystyczna zapamiętana cecha osobowości, czasem podana narodowość. Tak zapisaną na jednej kartce historię z
Wołynia zostawiła po sobie moja babcia.
Przeglądam
obecnie strony internetowe na temat Wołynia. Na jednej z nich – plan Łucka z
lat 30. XX w. Dzięki niemu mogę dokładnie zlokalizować mieszkanie rodziny babci:
ulica Lubarta 1a, przy placu Katedralnym. Dotarłem też do szczegółowej mapy
Pańskiej Doliny. Wśród zaznaczonych gospodarstw – posiadłość Dawidowiczów, u
których mieszkała moja babcia wraz z rodzicami i rodzeństwem.
Łuck. Fragment planu miasta z 1937 r.
Internet: http://www.lvivcenter.org/pl/umd/map/luck-1937.
Na ul. Lubarta 1a w czasie drugiej wojny światowej mieszkała moja babcia z mamą i siostrą.
Nigdy
do końca nie zbliżymy się do przeszłej rzeczywistości. Niemniej jednak chciałbym
do tych kilku relacji dołożyć swoje własną – udając się pod pozostawione przez
babcię na kartce adresy i konfrontując obraz Wołynia, jaki w oparciu o
dokumenty, pamiątki i wspomnienia powstał w mojej głowie, ze stanem faktycznym,
dzisiaj. Na początek maja zaplanowałem wyjazd do Łucka i okolicznych
miejscowości, w których mieszkali moja babcia i jej najbliżsi. Po zmianie
granic i ich przyjeździe w 1945 r. do Szamotuł w Wielkopolsce nigdy już na
Wołyń nie wrócili.
Genius loci – duch miejsca. Trzeba go
doświadczyć, żeby lepiej zrozumieć historię.
Szanowny Panie!
OdpowiedzUsuńTrafiłem tu przez przypadek tropiąc wołyńską historię. Zwróciłem uwagę na fragment:"Kisielin, Torczyn, Łuck, Pańska Dolina, Adamówka, Zabara. Obok – nazwiska właścicieli mieszkań, dokładne adresy. Przy niektórych osobach – krótki opis, charakterystyczna zapamiętana cecha osobowości, czasem podana narodowość. Tak zapisaną na jednej kartce historię z Wołynia zostawiła po sobie moja babcia".Proszę o kontakt: boszarwi@wp.pl lub 607 144 741
Napisał pan: "Dotarłem też do szczegółowej mapy Pańskiej Doliny. Wśród zaznaczonych gospodarstw – posiadłość Dawidowiczów, u których mieszkała moja babcia wraz z rodzicami i rodzeństwem."
OdpowiedzUsuńFeliks Dawidowicz to mój dziadek. Moja matka Wanda z domu Dawidowicz jeszcze żyje. Zapytam ją o pańską babcię. Ew. kontakt: ufel@op.pl
Tak jak inni trafiłam tu przez przypadek. Szukam rodziny i znajomych z przed wojny - dotyczy Meżerycki Włodzimierz z Łucka i Maria Meżerycka z domu Sudnikiewicz. Moja babcia miała brata chyba Michała, który chyba wyemigrował do Szkocji. Mój adres e-mai : elzawa@poczta.fm Mówię po polsku i po niemiecku. Ela
OdpowiedzUsuńWitam, mojej babci dziadek mieszkał przy ulicy Katedralnej 25 Jan Ulanowski,często przychodziła w odwiedziny i na zamku Lubartów się bawiła Jak wybuchła wojna wyjechali z Łucka.Pozdrawiam Beata S.
OdpowiedzUsuńP.S. Pisał Pan na genealodzy .pl że Stefański to rodzina, moze mamy wspólnych przodków:-) assunta25@poczta.onet.pl
Trochę nie zrozumiałem: kto i do kogo przychodził w odwiedziny i bawił się na Zamku Lubarta?... Moi Stefańscy z Wielkopolski pochodzili, rejon Szamotuł. Pozdrawiam!
UsuńWitam, mojej babci dziadek mieszkał przy ulicy Katedralnej 25 Jan Ulanowski,często przychodziła w odwiedziny i na zamku Lubartów się bawiła Jak wybuchła wojna wyjechali z Łucka.Pozdrawiam Beata S.
OdpowiedzUsuńP.S. Pisał Pan na genealodzy .pl że Stefański to rodzina, moze mamy wspólnych przodków:-) assunta25@poczta.onet.pl
Szybka Gotówka - https://redirect.qxa.pl/YxNh9 - Uzyskaj Szybką Pożyczkę
OdpowiedzUsuńSzybka Gotówka - https://redirect.qxa.pl/YxNh9 - Uzyskaj Szybką Pożyczkę
OdpowiedzUsuń46 years old Structural Engineer Eleen Waddup, hailing from Etobicoke enjoys watching movies like Sukiyaki Western Django and Listening to music. Took a trip to Garden Kingdom of Dessau-Wörlitz and drives a Ferrari 330 TRI/LM Spider. sprawdz ta strone internetowa
OdpowiedzUsuńNowy dom w Sanoku w przedziale cenowym od 175.000 zł. Wystarczy wejść na stronę: nieruchomosci.sanok.pl
OdpowiedzUsuń