Przykre, że o przodkach, których nazwisko sam noszę, wiem tak niewiele. Pradziadek Antoni Witaszek przeprowadził się spod Wielunia do Wielkopolski dopiero w 1920 r. O tym, gdzie dokładnie się urodził, gdzie wychowywał, kim byli jego rodzice, do niedawna nie miałem bladego pojęcia. Trop się urywał. Poszukiwania od lat tkwiły w martwym punkcie – jakby wszystko, czego mógłbym się dowiedzieć, przepadło dawno temu, gdzieś daleko w zapomnianych wioskach ziemi łódzkiej. Okazało się jednak, że – wkładając trochę wysiłku – mogę odkryć pewne nowe fakty.
1. Rodowód rodziny Witaszków. Fragment.
W styczniu tego roku dotarłem do Rudy koło Wielunia. Tu mój dziadek Antoni (imię to przewijało się przez co najmniej trzy pokolenia), urodzony w 1909 r. w Jodłowcu, został ochrzczony – podobnie zresztą jak sześcioro jego rodzeństwa. Po przejrzeniu – dzięki uprzejmości tamtejszego proboszcza – ksiąg parafialnych, poszukiwania przeniosłem do pobliskiego Pątnowa, gdzie urodził się pradziadek. Na miejscowym cmentarzu znalazłem kilka grobów osób o moim nazwisku. Pewnie ze mną spokrewnionych. Ich wiek wskazywałby, że to bracia albo kuzynowie pradziadka. Jak na razie potwierdzenia nie mam – wszystko to tylko przypuszczenia.
Kilkanaście dni później pojawił się nowy wątek w sprawie Witaszków. Okazało się, że pradziadek był jedynym dzieckiem urodzonym w małżeństwie swoich rodziców – Antoniego i Marii z Jastrzębskich Witaszków. Jego matka zmarła prawdopodobnie przy porodzie bądź niedługo później. Prapradziadek ożenił się powtórnie, miał wkrótce kolejne dzieci. Wychowaniem pradziadka zajęli się jednak dziadkowie Jastrzębscy – rodzice zmarłej przedwcześnie Marii. Dlaczego? Tego nie wiem. Nie ustaliłem też na razie, jaki kontakt miał w następnych latach mój pradziadek ze swoim ojcem i przyrodnim rodzeństwem.
Pradziadek ożenił się, mając zaledwie 22 lata. Po ślubie najwyraźniej mocno związał się z rodziną żony. Razem z nią przeniósł się w kwietniu 1920 r. spod Wielunia do Ryżyna w Wielkopolsce. Być może znacznie łatwiej przyszło mu podjąć decyzję o przeprowdzce, bo sam nie czuł się związany z własnym ojcem i przyrodnim rodzeństwem, skoro wychował się poza ich domem. Znów – to tylko domysły.
Kilkanaście dni później pojawił się nowy wątek w sprawie Witaszków. Okazało się, że pradziadek był jedynym dzieckiem urodzonym w małżeństwie swoich rodziców – Antoniego i Marii z Jastrzębskich Witaszków. Jego matka zmarła prawdopodobnie przy porodzie bądź niedługo później. Prapradziadek ożenił się powtórnie, miał wkrótce kolejne dzieci. Wychowaniem pradziadka zajęli się jednak dziadkowie Jastrzębscy – rodzice zmarłej przedwcześnie Marii. Dlaczego? Tego nie wiem. Nie ustaliłem też na razie, jaki kontakt miał w następnych latach mój pradziadek ze swoim ojcem i przyrodnim rodzeństwem.
Pradziadek ożenił się, mając zaledwie 22 lata. Po ślubie najwyraźniej mocno związał się z rodziną żony. Razem z nią przeniósł się w kwietniu 1920 r. spod Wielunia do Ryżyna w Wielkopolsce. Być może znacznie łatwiej przyszło mu podjąć decyzję o przeprowdzce, bo sam nie czuł się związany z własnym ojcem i przyrodnim rodzeństwem, skoro wychował się poza ich domem. Znów – to tylko domysły.
Dwa tygodnie temu złożyłem w Archiwum Państwowym w Poznaniu wniosek o przesłanie z Archiwum Państwowego w Łodzi mikrofilmów akt metrykalnych parafii w Rudzie, Pątnowie i Dzietrznikach. Nie mogę się doczekać, kiedy będę mógł do nich zajrzeć. Czy coś wyjaśnią? Zobaczymy...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz